piątek, 7 grudnia 2012

Od Lenity.

Pewnego dnia, zaczęłam się martwić o Armene.
Opowiadałam innym członkom watahy o braku alfy na lekcjach.
Rano postanowiłam iść jej poszukać, przeszukałam każde miejsce w watasze.
-To oznacza, że trzeba będzie ruszyć dalej.Dziś każdy zbiera jedzenie i wodę, wyruszymy jutro rano, tylko ani słowa Kirian.-powiedziałam dumna z siebie.
-Dobrze, a jak będzie coś podejrzewać?-zapytała Nikita.
-To powiemy, że robimy zapasy, bo już w lesie nie będzie jedzenia, wymyśli sie coś.-uśmiechnęłam się i poszłam w las.
Upolowałam kilka zajęcy i trochę leśnych owoców, chciałam wracać lecz coś mi mówiło by iść dalej. Kilka metrów dalej ujrzałam wilka, był bardzo chudy.
-Przepraszam, może podzielić sie z panią jedzeniem?
-Dobre dziecko, jeśli możesz , jestem Rucjanna a ty?
-Ja Lenita.-podałam jej 2 dorodne zające.
-Jestem coraz starsza, ciężko mi polować, dobrze, że są jeszcze takie dobre wilki jak ty Lenito.
-Dziękuje za dobre słowa, do zobaczenia.-odeszłam, byłam szczęśliwa.
-Dobrze jest zrobić coś dobrego.-Wróciłam do watahy, po drodze znalazłam na szczęście kilka dużych worków z lnu.
-Jestem, mam trochę mało jedzenia.
-Co się stało zły dzień?-zamartwiła się Twilight.
-Nie, podzieliłam sie z głodna staruszką, nazywa się Rucjanna.
-Aha, to dobrze, że zrobiłaś dobry uczynek.-powiedziała nowa wilczyca w watasze Faila. Ja uśmiechnęłam się.
Zaczęliśmy pakować wszystko do worków gdy weszła Kirian.
-Co wy tu robicie?-zapytała.
-A może tak się przywitać?-rzekła Rocki.
-dzień dobry, kochani, co wy tu robicie?-powiedziała Kirian trochę aroganckim tonem.
-Dzień Dobry, a my tu spiżarnie robimy, zima, będzie coraz mniej jedzenia.- Nikita próbowała zmienić temat.
Kirian niepocieszona wyszła z jaskini i poszła niewiadomo gdzie.
-Poczekajmy aż się trochę uspokoi, wyruszymy za 3 dni, przygotowania czas zacząć.-powiedziałam, patrząc czy Kirian nie wraca.
Resztę dnia każdy spędził na swoich sprawach. Ja zadałam sobie ważne pytanie. Czy te poszukiwania to dobry pomysł?

sobota, 17 listopada 2012

Ten ktoś...

Armena
 W mojej watasze pojawił się ten nowy... Demon. Imię ma całkiem jak on sam... Czarny jak noc, z czerwonymi jak krew pręgami... Prawdziwy samiec! Taki... nie zwykły i nie za przeproszeniem lekko ciapowaty jak Soari... Ale nie ma co się oszukiwać... Kocham Soariego, a w Demonie jestem zauroczona. Życie z nimi obydwoma może być... trudne i to bardzo. Kirian też się w kimś zakochała.. widać to po niej, ale nie chce mi powiedzieć. Może i dobrze? Jak na razie byłam tak blisko związku z Soarim... może się uda...?

 Pewnego dnia jak zazwyczaj udałam się na lekcję. Mistrz kształcił się coraz bardziej. Widać że naprawdę zależy mu na swojej pozycji. Inne wilki też się uczyły.Słońce schowało się właśnie za najwyższym punktem w górach, przez co zrobiło się ciemno. Kameria pokazała co potrafi i rozświetliła polanę niewielką kulą ognia. Ewellu był z niej bardzo dumny. Zarządził przerwę w trakcie której wszystkie wilki wskoczyły do rozgrzanej przez Lenitę wody. Tylko Demon siedział oddalony. Chciałam do niego podejść, ale on w trakcie podjęcia mojej decyzji, pobiegł do całej reszty. Byłam smutna. Kto mógł mnie pocieszyć? Nie mam mamy... taty... partnera... Więc wyszłam z doliny. Szwędałam się kilka dobrych minut, aż w końcu gdy byłam już naprawdę daleko zawołałam:
- Night! Night! Boginko! Jeśli mnie słyszysz... przyleć tu! Proszę cię!- nie otrzymywałam jednak odpowiedzi, a i nikt się nie zjawiał. Pomyślałam wtedy że może widzieć ją mogą tylko umarli... Jednak nie traciłam nadziei. Po kilku godzinach udałam się na różaną polanę. Dojście tam kosztowało mnie dużo łez, ponieważ kolce kuły, nie dało się tego odczuć jako duch. Na polanie była Night.
- Wiedziałam że cię tutaj zastanę!- zbliżyłam się do niej.- zaprowadź mnie na Wilkimp.
CDN.

piątek, 9 listopada 2012

Dołączenie Demona

Wiele dni błąkałem się po śnieżnej krainie niedaleko mojego pierwszego miejsca zamieszkania.Niestety moja wataha przegrała w Wielkiej Wojnie,która od tej pory stała się świętem dla tych którzy przeżyli.Ja błąkałem się w poszukiwaniu nowego domu,nowej watahy ale w krainie śniegu łatwo zabłądzić.Błąkałem się kilka miesięcy,wreszcie nie mając już sił zasnąłem w małej jaskini.Obudziło mnie wycie wilka ale nie miałem siły wstać.nagle poczułem,że wilk zbliża się do mojej kryjówki.Jak się okazało wilczyca widziała mnie i chciała mi pomóc.Powiedziała,że nazywa się Armena i zaprasza mnie do swojej watahy.Zgodziłem się.Podczas drogi wypytywała mnie o moc.Powiedziałem,że moja moc to czarna magia,a żywiołem jest ogień.
Zdziwiła się słysząc o czarnej magii.Opowiedziałem jej,że polega na szybkim uśmiercaniu przeciwnika,zatrzymania innych wilków,a także cofnięcia czasu.Doprowadziła mnie do ślicznej dolinki i powiedziała że to jej teren i zapozna mnie z resztą stada.Podziękowałem jej.Spodobała mi się,ale raczej nie zgodzi się,żebym był jej partnerem.

Czy to... miłość?

Kiria
 Przez kilka dni stałam się prawie alfą i gwałtownie spadłam z tego stanowiska. Moje życie jakby przemieszało się i rozczepiło po czym powróciło do poprzedniej wersji. W watasze było mało samców. Ja tak chciałam znaleźć sobie kogoś... kto... kochał by mnie i pomagał mi w trudnych chwilach... Wyszłam więc z lasu. Ciągłe lekcje i życie pod okiem młodszej siostry strasznie mnie denerwowały. Byłam tak daleko, że zaczęłam zastanawiać się jak wrócę. Nagle jednak jakiś wilk szepnął mi coś na ucho. Nie było to zrozumiałe. Nie mogłam zgadnąć co oznaczało, ani kto je wy powiedział. Jakiś szmer w gałęziach drzew... jakieś warknięcia  za moimi plecami i gwałtowne ruchy skrzydeł... sapanie... odkręciłam się nagle. To co ujrzałam , to tylko czarny , uciekający do góry ogon.. Cofnęłam się.
- Stój! Pokaż się! Taki z ciebie tchórz!? - krzyknęłam bezmyślnie,  ale złowieszczo i dobrze. Ogon znów mi się pokazał. Zamachał mi przed nosem.
- Mów do ogona. Słuchać umie...- usłyszałam śmiech.
- Ha ha... Ale nic nie rozumie. Chce cię zobaczyć!- zażądałam. Ogon powoli wydłużył się i ujrzałam skrzydlatą sylwetkę wilka. Był czarny, delikatne białe plamki znajdowały się w pobliżu jego skrzydeł. Oczy miał ukryte w liściach.
- Spełniłem żądanie. Teraz ty. Powiedz mi... jak ci na imię?- zawahałam się. Skądś go jednak kojarzyłam...
- Eee... No jestem...- zdecydowałam zaryzykować. - Jestem Kirian.  - entuzjastycznie zamachałam ogonem. Wychylił głowę zza gałęzi. Był mega przystojny! Umięśniony... Ach...! Zbliżył się. Nie zobaczyłam gwiazd. Zawahałam się.
- Nie bój się...- szepnął mi do ucha okrążając mnie. Poczułam jego miękkie pióra. Przeszedł mnie dreszcz.
- Nie boję się.- zaprzeczyłam. Uśmiechnął się szarmancko.
- Nazywam się Soari. Należę do watahy Gold Sun.- przedstawił się równie uwodzicielskim tonem. Zarumieniłam się ale nagle oprzytomniałam.
- Jesteś znajomym mojej siostry Armeny! Jesteś naszym wrogiem!- wykrzyknęłam.
- Jestem przyjacielem... Uwierz mi.- nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
- Nie mogę. W stosunku do niej zachowałeś się tak samo. Zakochała się w tobie...- wyszeptałam. Miałam już na nowo wybuchnąć gdy Soari, pocałował mnie namiętnie. Po uszy się zakochałam. Tylko Armena...

piątek, 2 listopada 2012

Afrodyta i niebieska fala

Afrodyta i Niebieska Fala
 

Pewnego dnia poszłam nad wodospad.Tam zobaczyłam pewnego wilka.
Był to wilk z nieba.Powiedział mi,że rodzice moi nie żyją.
Byłam smutna.Zginęli w lesie.Usłyszałam.Kazali tobie przekazać wiadomość.Chcą cię przeprosić,że cię zostawili i mają dla ciebie
prezent.Była to niebieska fala nadzieji.Gdy ją dotknęłam gdzieś mi wyleciała i przykleiła mi się do oka.I została tam do dzisiaj.Wilk mi powiedział,że należę do pokolenia wilków,które mają ''życie wieczne''.
Czyli nie są za często chore,lecz za to mają malo szczęścia.Wtedy dowiedziałam sie jeszcze kiedy mam urodziny.Dokładnie w noc świętojańską w czerwcu.Gdy się urodziaś twoi rodzice byli młodzi.Powiedział mi Saver-wilk z nieba.Jestem twym krewnym.Mam 94 lata.Jestem twym stryjem.Muszę tobie towarzyszyć chociaż jestem duchem.
C.D.N

wtorek, 30 października 2012

Co pod wodą czycha...

z życia Twilight

Zaczęłam poznawać watahę. Bardzo wszystkich polubiłam. Po kilku dniach przyszła Armena. Dowiedziałam się że jest alfą. Bardzo ją polubiłam.

Poszłyśmy nad jezioro większe. Tylko ja i Armena. Weszłam do wody. Coś mnie wciągało na dno. Co się stało później nie pamiętam...
Obudziłam się na brzegu. Koło mnie siedziała Armena.
- Wszystko ok? Leżysz tu już godzinę. - powiedziała wilczyca.
- Chyba tak - odpowiedziałam.
Byłam cała mokra. Po chwili wstałam. Poszłyśmy do jaskini. Błyskawicznie zasnęłam. W śnie zobaczyłam co się wydarzyło:

Gdy weszłam do wody coś mnie chwyciło za łapę. To był wilk. Zaciągnął mnie na dno, zranił i puścił.

Obudziłam się. Było już późno. Pewnie koło południa. Koło mnie siedziała wilczyca. To była Kirian. Patrzyła na mnie zamyślona...
- Dziwne...
- Co jest takie dziwne? - zapytałam zaciekawiona.
- Nad wszystkimi widzę fioletowe gwiazdy, a nad tobą są błękitne, mniej więcej w kolorze twoich oczu.
Później już nic nie mówiłam. Zauważyłam że mam ranę na łapie. Kirian mi ją opatrzyła...

CDN

poniedziałek, 29 października 2012

Na " wilkimpie"

Armena
 Stałam wpatrzona w oddaloną o kilka metrów matkę z córką. Nie byłabym do niedawna pewna... ale pasowało to do Stampede. Dowiedziałam się tego czego chciałam... Tak. Moja matka w obronie własnej pod wpływem poważnej choroby zabiła Szite, nad którą zlitowała się sama Piasse. Ustanowiła prawie świętą potomkinię niegdyś wspaniałomyślnej alfy watahy Gold Sun, na władczynię wilków powietrza, na ich opiekunkę. Olśniło mnie że może mnie połączyć z boginką dusz. Mogła mi pomóc skontaktować się z matką. Podeszłam do nich nieśmiało.
- Stampede... Szito... Przepraszam za moją matkę... Była... To nie moja wina. Nie chcę być wrogiem.- odważyłam się podjąć pierwszy krok. Spojrzały na mnie.
- Armeno. Umarłaś z woli Liaris, za pośrednictwem Piasse. Właśnie po to by przestać być oślepiona.- mówiła boginka wiatru prześwietlającym głosem. Zadrżałam.- Byłaś ślepa. Zycie nie jest wspaniałe i doskonałe. Zapamiętaj. Zginęłaś po tym jak Stampede cię zraniła. Hiress podjęła taką decyzje. Ożyjesz jeśli zdobędziesz więź z kimś z watahy mojej matki...- po słowach tych podniosła się i patrzy wszy smutnymi oczami na alfę odleciała do słupu światła. Porwało mnie za nią. Zobaczyłam Kirian. Leżała obok mojego ciała, a obok stała Piasse. Myślałam juz że mi ją zabierze. Ona tylko ją obudziła. Obie zaprowadziły mnie przed oblicze NAJWYŻSZEJ Boginki Liaris. Mojej opiekunki! Kilku ogonowej wilczycy.
- Armena...- uśmiechnęła się na mój widok. Dookoła zgromadzili się opiekunowie. Podeszła do nas Mylysty, boginka miłości. Odchrząknęła.
- A tak! Kochanie...- powiedziała boginka Księżyca.- Miłośc wisi w powietrzu. Pokój musi kiedyś zapanować na świecie. Wiem że to trudne, ale... ty musisz mu pomóc.
- Nie!- za protestowałam. Obie boginki gwałtownie odkręciły się w moją stronę.- Przepraszam. Tak nie może być. Zabraniacie mi żyć ze względu na... Na co właściwie?- Spojrzały po sobie. Schowałam zapłakaną, przeźroczysta twarz za ogonami.
- Po to byś naprawiła świat! To ogromny zaszczyt!- krzyknęła Night wychylając się z tłumu. Liaris spojrzała gdzieś w dal. Zerknęłam na nią.
- Spokój wszyscy.- powiedziała.- Ona ma rację. Zabrałyśmy jej prywatne życie...- jęknęłam. Nie o to mi chodziło. Niestety nie zdążyłam już nic powiedzieć... Powoli zaczęłam znikać. Budziłam się.
 Nie spodziewanie poczułam uszczypnięcie. Jakaś mała ryba pomyliła moje całe w mule i piachu ucho. Podniosłam się. O dziwo nic mnie już nie bolało. To zasługa boginek. Wypłynęłam na powierzchnię. Cieszyłam się blaskiem lazuru wody. Czarowałam unosząc najwspanialsze krople. Łączyłam doskonałe z doskonałym tworząc jeszcze doskonalsze! Było wspaniale do czasu gdy przypomniałam sobie o watasze Saturn Wolf. Co z Kirian, Lenitą, Kamerią, Rocki... Może ktoś doszedł... Czy Ewellu ich uczy? Nareszcie mogłam do nich wrócić!!
HURA!

piątek, 26 października 2012

Słup światła i niespodzianka

Armena
 Bezszelestnie przelatywałam przez ostre kolce różanego lasu. Udałam się tam za alfą watahy Saturn Wolf. Chciałam znaleźć stosowniejszy moment na rozmowę. Night nie odstępowała mnie na krok. Wprawdzie zrobiła sie niewidzialna i chyba nie spodziewała się tego że się domyśliłam. Stampede zatrzymała się na niewielkiej otoczonej cierniami polance. Położyła się i zaczęła rozmyślać. Podleciałam bliżej, od tyłu słabo ją widziałam. Nagle jednak zabłysło coś w oddali. Gwałtownie odkręciłam się. Było to coś niewyobrażalnego. Nagłe światło rozbłysło i oślepiło mnie, a zarazem i samą Night. Słup światła wychodził z błękitnego nieba.  Wydawało się jakby... magia zstępywała na ziemię. W rzeczywistości było to coś innego... Fanta styczne nieprawdo podobne i takie niecodzienne. Prawie pochłonęło mnie w całości. Night pobiegła w tamtym kierunku. Przypomniałam sobie o Stampede. Wciąż siedziała na swoim miejscu. Nie ruszał ją blask. Podleciałam bliżej i bez strachu powiedziałam:
- Dlaczego tutaj leżysz. Normalny wilk wgapiał by się w to zjawisko, a ty...- zaczęłam. Wilczyca nawet na mnie nie zerknęła. Najwyraźniej nie poznała po głosie.
- Widzę to coraz częściej. Po wciągnięciu kilku wilków słup światła znika... choć myślisz że bezpowrotnie, to jednak wraca... Zawsze czekasz aż zabije ciebie.- westchnęła z wyraźną niechęcią. Przypomniałam sobie o tym jak to jest Żyć... Otrząsnęłam się gwałtownie.
- Naprawdę? Stampede...- szepnęłam.- boginki powiedziały że musimy porozmawiać...- nie spodziewanie rzuciła się na mnie. Przewróciłam oczami. Przeleciała przeze mnie i wleciała w ciernie. Rozległ sie cichy skowyt.
- Armena!- warknęła.- Przecież nie żyjesz! Będziesz mnie nachodzić pośmiertnie?
- Nie. Night, powiedziała że Die jej matka przekazała jej wiadomość od wyższych opiekunów, że powinnam porozmawiać z tobą o bogince wiatru...
- Nic mnie to nie obchodzi!- wierzgała się rozwalając kępy dzikich róż, raniąc korę drzew.
- Proszę! Ja wiem ze od samego początku nie lubiłyśmy sie za bardzo... ale... To się powinno zmienić! Nie chcę być wrogiem! Błagam! Nie doprowadź do wojny!
- Ha! Za późno!- wykrzyknęła mi w twarz.- Hira zaatakuje waszą dolinę z najsilniejszymi! Zginie cała wataha Saturn Wolf! Byłaś żałosna!
- Co?- wyszeptałam. Wojna? Nie! Mamy smoka, magów a i jestem pewna że opiekunowie nam pomogą! Musimy przeżyć!
- Tak więc co masz do tej ,,boginki" wiatru?
- Myślałam ze to ty będziesz wiedzieć... ale ...- urwałam gdyż nagłym zabójczy powiew wiatru powalił nas obie na ziemię. Gdybym żyła już bym umarła. Stampede zawyła z bólu. Koło nas pojawiła się lśniąca biała wilczyca.
- Wybaczcie. Nie oczekiwałam pokłonów.- powiedziała mętnym, smutnym głosem. Podniosłam się. Chciałam pomóc alfie, ale nie mogłam przecież. Stanęła sama.
- Kim jesteś?!- warknęła swoim zwyczajem.
- Proszę o spokój. Jestem boginką wiatru. Szukam nie jakiej Stampede...- od powiedziała.
- Ja nią jestem!
- Nazywam się Szita...- wbiłam swój zdziwiony wzrok jej posturę. Ona? Córką zabójczyni?

CDN

czwartek, 25 października 2012

Od Lenity

Pewnego dnia jak zwykle zjadłam śniadanie i zaczęłam szukać kogoś z kim mogłabym ćwiczyć.Na moje nie szczęście spotkałam Kirian.Ostatnio zaczęła się rządzić, zmieniłam o niej zdanie.
-Hej, może razem poćwiczymy?-próbowała być miła.
-Hej, no dobrze, chodźmy.-odparłam, ale miałam Nadzieję, że oto nie zapyta. Gdy poszłyśmy na polanę zobaczyłam resztę watahy, czyli Rocki i Kamerię.
-Co to jakieś zebranie?-zapytałam żartem.
-Tak, miałam proroczy sen i Wataha Gold Sun wy powiedziała nam wojnę, musimy ćwiczyć.-powiedziała z powagą Rocki.
-Skoro mamy ćwiczyć to gdzie jest nasz mistrz?-zapytałam.
-Zobacz już leci.-powiedziała Kirian. Zobaczyłam wielki cień, który przysłonił słońce.Wszystkie wilczyce ukłoniły się.
-Witaj Mistrzu-powiedziałyśmy jednocześnie.
-Witajcie, jak wiecie Wataha Gold Sun wy powiedziała nam wojnę.Ja nie mam prawa w niej brać udziału, ale mogę was przygotować.
Smok zaczął od podstaw. Zrobił na środku duże ognisko. Powiedział, że każda ma włożyć łapy do ognia. Wszystkie to zrobiły.Dało się słyszeć krzyki jak ał, czy oj.
-Dobrze, weźcie na łapy trochę ognie, jak wody z jeziora.-Zrobiłyśmy co kazał.
-Teraz spróbujcie uformować z ognia kulę.-każda próbowała, ale tylko Rocki się to udało. Potem mistrz nas opuścił i powiedział, że mamy ćwiczyć formowanie kuli.Możemy pójść dalej dopiero wtedy, gdy wszystkie wilczyce to opanują.Ćwiczyłyśmy formowanie kuli do wieczora. Potem poszłyśmy spać.Następnego dnia zaproponowałam przyjaciółką, żebyśmy poszukały innych wilków do watahy.
-Wiadomo,że w czwórkę nie damy rady, musimy poszukać pomocy.

Bez alfy

Kirian
   Przez kilka ostatnich dni mojej siostry nie było w dolinie. Czułam się niezwykle odpowiedzialna za watahę. Wilczycom chyba się to nie podobało. Sama przed sobą przyznałam się że trochę zaczęłam się rządzić. Armena była alfą. Dlaczego nie mogła mianować mnie betą? Słonecznego dnia postanowiłam wyjść z jaskini i poszperać w liściach. W tak mroźną jesień naprawdę nie było nic innego do roboty. Przy najmniej nie w dolinie. Nagle po drodze natknęłam się na mojego nauczyciela.
- Kirian? Gdzie idziesz?- poczułam ciepły powiew powietrza na karku.
- Mistrzu ja... chciałam zrobić sobie wolne..- wyjąkałam. Nie była to najwspanialsza odpowiedź. Przez ostatnie kilka dni zdążyłam naprawdę niewiele się nauczyć. Ewellu spochmurniał.
- Znowu? Nie idzie to na twoją korzyść.- powiedział pod nosem.
- Wiem, ale... Prawie opanowałam już moją moc.- jęknęłam.
- Prawie robi tutaj wielką różnicę. Mam zamiar zacząć uczyć ognia kilka innych wilczyc. Nie mogę nagle zmieniać swoich planów przez ciebie. Kirian zachowujesz się bardzo nieodpowiedzialnie.- wzbudził we mnie poczucie winy.
- Przepraszam mistrzu.- powiedziałam cicho i poszłam za nim na polanę. Zajęcia zajęły mi dużo wolnego czasu. Zanim się obejrzałam było już ciemno. Smok tylko odezwał sie słowami na temat końca, a już pognałam w stronę wyjścia z doliny. Nie interesowało go to już. Był zmęczony. Zaczęłam martwić się o siostrę. Co mogło jej się stać. Wybiegłam na obcy teren. Wskoczyłam do jeziora. Woda była dziwnie ciepła. Zatrzymałam się.
- Ach....- rozłożyłam łapy.- jak cudownie.- Nagle jednak mój wisiorek dosłownie zwariował. Zaczął bez ostrzeżenia ciągnąć mnie w dół jeziora. Brakło mi tchu. Na dnie leżał jakiś niebieski wilk. Oczom nie wierzyłam!
- Arr..gh.. bul... me...bull... na....- wydyszałam ostatkami powietrza. Podpłynęłam do niej. Najdroższa siostrzyczka była nieprzytomna. Bałam sie że umarła. Wyciągnęłam jej ciało na brzeg.
- Niee!!!!!!!!!!!- Popłakałam się. Krzyczałam wniebogłosy.- Tak się nie mogło stać!! To nie możliwe!! Czy gdyby nie ta dzisiejsza lekcja żyła byś!? Prosze!! Nie rób nam tego!!! Die przeklęta!! Piasse!! Dajcie jej życie!- płakałam do białego rana, a nasze naszyjniki były złączone i lśniły krwistym blaskiem. Padłam obok niej z wyczerpania. Nie wiem co się wtedy zdarzyło, ale obudziłam się popołudniu. Przed oczami zobaczyłam błękitną karteczkę. Podniosłam ją i przeczytałam:
,, Kirian. Nie obawiaj się śmierci bo dobada nas wszystkich. To nie jest koniec życia Armeny. Ona jest w lesie jako duch. Nie mogła ci nic powiedzieć. Zabroniłam jej wkraczać do doliny. Ma ważne zadanie do wykonania. Pozwól jej je wypełnić.
Piasse."
Zapłakałam i wróciłam do watahy. Może boginka dusz ma rację?

środa, 24 października 2012

WAZNE!!!!

JEŚLI NALEŻYSZ DO WATAHY SATURN WOLF PRZYGOTUJ SIĘ!!!!!!!!!!!
CZEKA NAS WALKA! WATAHA GOLD SUN WY POWIEDZIAŁA NAM WOJNĘ!
BÓL... CIERPIENIE... ŚMIERĆ... NIENAWIŚĆ... ZAKAZANA MIŁOŚĆ... POMOC...

STAŃ PO NASZEJ STRONIE! NAPISZ OPOWIADANIE NA TEMAT TEGO JAK ZNALAZŁAŚ/EŚ POMOC, JAK UCZYŁAŚ/EŚ SIĘ WALCZYĆ... PO PROSTU NAPISZ OPOWIADANIE! JAKIEKOLWIEK! TYLKO PAMIĘTAJ O TEJ WALCE! CZEKA NAS WSZYSTKICH!!!!


NIE ZAWIEDŹ MNIE!
ARMENA

wtorek, 23 października 2012

Poza życiem... w miłości

Armena
Nie mogłam pogodzić się zmyślą własnej śmierci. Moje ciało leżało schowane pod wodą. Chciałam by nikt się nie dowiedział, ale mojego braku nie mogłam tak długo ukrywać... Stałam się duchem, nie widzialnym dla zwyczajnych wilków. Wyglądałam niezmiernie dziwnie. Gdy zbliżałam się do drzew czy kamieni, bez problemu mogłam przez nie przejść. Trawa nie dawała mi już przyjemnego uczucia... Wciąż było mi zimno. Czułam jak wiatr przewiewa mnie od środka. Nie mogłam zbliżyć się do naszej doliny. Nie wiem dlaczego. Gdy próbowałam odrzucało mnie gwałtownie. Postanowiłam więc śledzić morderczynię i jej syna. Był uważany za wyrzutka rasy w watasze. Wszyscy kpili z niego i obgadywali go za plecami, a przecież w przyszłości miał stać się samcem Alfa! Ironiczne zachowanie ich wszystkich przyprawiało mnie o mdłości, szczególnie te uśmiechy Hiry. Gdyby nie ona... to przecież żyłabym w spokoju. Soari często wychodził poza tereny watahy. Poleciałam za nim. Latanie... było jedynym plusem śmierci. Zatrzymał się na polanie. Chciałam się do niego zbliżyć, ale drogę za torowała mi Night. Była czarna, prawie przezroczysta i mroczna.
- Nie możesz.- szepnęła równie mrocznym głosem co ona sama. Spojrzałam na wilka w oddali.
- Dlaczego?- zapytałam. Rozczarowała mnie ta wiadomość.
- Moja matka Die, pozostawiła cię przy życiu tylko dlatego że jesteś powodem śmierci jednego z bogów.
- Przy życiu!?- nie mogłam dłużej szeptać. Soari gwałtownie się odkręcił. Boginka rozpłynęła się w powietrzu. Zostałam tylko ja. Nie mógł mnie zobaczyć. Podszedł, ale przecież byłam duchem on nie mógł!...
- Wierra tak? Czy może raczej Armena?- zapytał. Ale jak?! Przecież...
- Widzisz mnie?- zapytałam lekkim, zwiewnym głosem. Skinął głową powoli, jakby wyczuwał podstęp.
- Tak... Jak każdego wilka... Dlaczego tak cię to dziwi?- Spojrzałam na siebie. Byłam duchem cały czas. Jak to się stało że nagle nie odróżniał żywych od umarłych?
- Soari... Niczego sobie nie przypominasz? Niczego nie wiesz?- próbowałam odświeżyć mu pamięć tak by nie mówić w prost. Spojrzał głupawo. Nic nie zrozumiał!
- Ja... ja... twoja matka... zabiła mnie... Soari... ja jestem duchem...
- Nie! To nie prawda!
- Ty masz dar... Widzisz zmarłych.- uronił kilka łez. Przez niego i ja się popłakałam. Nie wytrzymał i pocałował mnie. Niestety nic nie poczułam...
- czuję tylko zwilżone powietrze...- zapłakał. Byłam już niczym...
- Soari... Powiedz swojej matce, że jej córka jest... ona żyje. Powiedz jej to. Niech pomyśli co zrobiła...- zapłakałam. Nie odezwał się. Znów mnie pocałował. Skutek był taki sam.
- Nie! NIe!- krzyczał.
- To nic nie da...
- Zabiję ją!!! O boginko Die! Zabij moją matkę!!!- był bliski rozpaczy. Spojrzałam na niego błagalnie.
- Nie rób tego... Poczuj że jest ci potrzebna... kochaj ją... wilki tak szybko odchodzą..- przypomniał mi się dzień śmierci rodziców. Zebrała się mgła... Podniósł się.
- Pomszczę twoją śmierć! Armena! Kochałem cię... gdy żyłaś.- poczułam nagły ucisk w żołądku. Kochał a ja zwątpiłam!
- Nie! Soari... Die zabierze cię wtedy ze sobą... Nie będziemy mogli być razem po śmierci...- nic nie od powiedział. Pobiegł w zakazaną mi stronę lasu. Nie mogłam go dogonić. Moim oczom ukazała się na powrót Night.
- Nic nie zrobisz Armeno. Zycie to dar. Ten kto ci go dał może go odebrać, ale może to zrobić też ktoś inny...- mówiła patrząc w tę stronę co ja.
- Skąd wiesz jak to jest....? Nigdy nie umarłaś... wątpię tez żebyś kogoś kochała. - boginka spojrzała na mnie złowrogo.
- Jestem ważna dla wilków. Nie mam na to czasu...- odwróciłam się w geście smutku. Zaczęłam powoli odchodzić. Night stała zapatrzona w niebo. Na własne oczy zobaczyłam jak przywołuje księżyc i zapada ciemność. Była to rzecz nie do opisania. Nic to jednak nie zmieniło.
- Poczekaj. Die powiedziała mi że musisz skontaktować się z Stampede. Sprawa pilna... chodzi o boginkę powietrza...- zaniemówiłam. Mam o tym rozmawiać z wrogiem?
- ja jako duch.

CDN.

Czy ona jest moją matką??

Lenita
 Przez ostatnie dni myslalam o tym czy Kameria jest moja matka, wiec postanowilam z nia pogadac.
Gdy tylko sie obudzilam, zaczelam jej szukac. Znalazlam ja spiaca pod drzewem. Faktycznie, nie bylo jej wczoraj w jaskini na noc. Podeszlam do niej i czekalam az sie obudzi.
Gdy sie obudzila zapytalam ja-
-Hej, czy mozesz opowiedziec mi o swoim dziecinstwie?
-Tak, ale ty potem opowiesz mi o sobie.
-Dobrze zaczynaj.
-Gdy bylam mala nie znalam dobrze swoich rodzicow.Zawsze gdzies sie spieszyli i byli bardzo tajemniczy.Gdy doroslam postanowilam zalozyc wlasna watahe.Udalo sie, potem poznalam wilka, urodzilam dzieci i gdy mialo byc juz tak wspaniale, przyszedl ten dzien.Tego dnia jak zwykle opiekowalam sie dziecmi, polowalam itp. Nie wiem skad i jak, ale nagle rozplonal ogien. Ja z moich chlopakiem probowalismy to ugasic. Powiedzialam samica, by przeniosly moje dzieci i swoje dzieci w bezpieczne miejsce. Gdy zdalam sobie sprawe, ze nie dam rady tego ugasic ucieklam. On tez uciekl. W tym zamieszaniu pobieglismz w rozne strony. Nigdy wiecej go nie spotkalam
-A twoje dzieci?-zapytalam z nadzieja.
-Ich tez nigdy nie spotkalam. Teraz ty opowiedz mi swoja historie.
-To byl najgorszy dzien mojego zycia. Jak zwykle jako corka alfy, uczylam sie mowic, czytac, polowac i walczyc.Nagle wszystkie wilki zaczely krzyczec i biegac. Zobaczylam dwojke wilkow, ktorzy magia probowali gasic ogien. Nagle inna wilczyca wlozyla mnie do koszyka w ktorym bylo moje rodzenstwo.I zaczela biec w koszykiem w pysku. Ja z niego wypadlam, probowalam biec, ale nie moglam nadazyc.I tak przez pol roku szukam mojego rodzenstwa i matki.
-Mamy podobne historie-powiedziala to i mnie przytulila.
-Powiedz, kiedy urodzilas te szczeniaki?
-Okolo rok temu a co?
Nie odpowiadajac, przytulilam ja mocno. Ona chyba nie wiedziala o co chodzi wiec jej powiedzialam.
-Pol roku cie szukalam i znalazlam.Ty jestes moja matka.
-Skad to wiesz, nie mozesz miec pewnosci.
-Bylas w moim snie, snil mi sie dzien pozaru, czesto mam takie sny.
Wrocilysmy do jaskini i powiedzialysmy o tym wszystkim.
Zadowolona poszlam spac.Moim kolejnym celem bedzie znalesc moje rodzenstwo i przyprowadzic do watahy Saturn Wolf.

niedziela, 21 października 2012

Podejść wilka

Armena.
 Byłam bardzo smutna, ale i zarazem wściekła. Sama przed sobą nie chciałam się przyznać, że spodobał mi się Soari. Był przecież z watahy Gold Sun. Może raczej Hira była ale on raczej też. Nie mogłam powiedzieć że mnie oszukał, bo przecież nic nie mówił. Czego mógł ode mnie chcieć. Jedno było pewne, to nie były szlachetne zamiary. Dłużej nie mogłam siedzieć w niepewności. Musiałam z nim porozmawiać. Tylko co powiedzieć? ' cześć. śledziłem cię wczoraj i napadłam na twoją koleżankę. Wyciągnęłam od niej że jesteś z watahy Gold Sun. Możesz mi powiedzieć dlaczego mnie nie uprzedziłeś?' Jakby to zabrzmiało. Przecież i tak na pewno nienawidziła mnie cała wataha Hiry. Nie będę błagać o przebaczenie. Nie to nie. Chciałam być uprzejma, mógł mówić od razu.
Wyszłam z doliny i udałam się w stronę polany. Gdy znajdowałam się na terenie watahy Saturn Wolf wyglądałam normalnie, ale po przekroczeniu 'granicy' zmieniałam się w żółtą wilczycę. On tam był. Siedział z głową opartą o drzewo. Bardzo przygnębiony. Pomyślałam że pewnie mnie nie pozna, więc podeszłam.
- Przepraszam..- odchrząknęłam. Odwrócił się.
- Tak?- zapytał.
- Jestem Wierra.- Skłamałam. Pamiętałam że znałam takiego wilka.- Przechodziłam i zgubiłam się. Nie mógłbyś mi wskazać drogi?- obejrzał mnie jakby skądś kojarzył, ale po chwili powiedział:
- Drogi dokąd? Z jakiej watahy pochodzisz?
- Eee..,- pragnęłam szybko coś wymyślić, ale nie było to rzeczą prostą.- Z watahy... Skrzydełko.- wypaliłam patrząc na jego wspaniałe, duże, mocne, czarne skrzydła. Zamachał nimi.
- Przykro mi nie widziałem takiej watahy. Jestem z Gold Sun. Możesz zostać u nas przez jakiś czas...- za proponował. Stwierdziłam jednak że jest to bardzo zły pomysł.
- Nie... Zaoferowała mi to już wataha Saturn Wolf.- uśmiechnęłam się chytrze. Miałam pewien pomysł...
- Saturn Wolf? To... jest tam za górą prawda? W dolinie Saturna?- uprzednio nie chciał mi przecież uwierzyć! Nie do wiary...
- Tak. Czy coś się stało?
- Nie. Moja wataha przez przypadek się o tym dowiedziała i chcą wojny... to wszystko przez Hire! Była zraniona, ale jestem pewien że nie były to złe zamiary.- poczułam że mnie nakrył, ale na dość wyglądał reali stycznie, tak reali stycznie że mogłabym się nabrać. Nagle usłyszałam szmer. Z krzaków wyszła wilczyca. Nie chciało mi się wierzyć! TO była zabójczyni moich rodziców, alfa Gold Sun, Stampede.
- Soari! Soari!- wołała. Wilk odkręcił się momentalnie.
-  Tak? Mamo?- MAMO?! Była jego matką?! To znaczy że on jest moim wrogiem. Wrogiem moim i całej watahy.
- Kochanie... Kim jest ta wilczyca?- zapytała. Była do przesady miła. Jej futro od ostatniego razu lekko poszarzało, ale wciąż miała nienawiść w oczach, ten nieuleczalny niepokój.
- Nazywam się Wierra.- uśmiechnęłam się. Przeszyła mnie wzrokiem.
- Soari skąd jest ta wilczyca?- zachowywała się tak jakbym nie istniała.
- Eee.. no tego... zabłądziła... pytała o drogę.- jąkał się.
- Przybyłam w odwiedziny do Hiry. Jestem jej daleką krewną.- po raz kolejny kłamała. Stampede zwątpiła w to i przygotowała się do ataku. Zrozumiałam że muszę uciekać. Postanowiłam się jednak bronić. Wykonałam ruchy wody by wyczarować wodnego obrońcę. Jednak nic się nie stało. Moje aktualne wcielenie nie radziło sobie z moją mocą. Musiałam przemienić się w Armenę. I tak też zrobiłam. W tym momencie Soariemu opadła szczęka, ale jego matka miała na twarzy wyraźny gniew.
- Ty! Mała potomkini Lorajn! Wścibska mała. Czego chciałaś? Poznać prawdę? TO masz! Oni zabili moją Szite! Moją malutką córeczkę!- warczała. Popłynęło jej kilka łez po czym rzuciła się na mnie. Nie miała litości. Soari próbował ją powstrzymać, ale bez skutecznie.  Prawie mnie zabiła, z pewnością tak też myślała. Byłam nieprzytomna. Alfa Saturn Wolf... jakby miała umrzeć, nigdy nie stworzyłaby watahy... Ale byłam tylko wilkiem... nie mogłam przewidzieć... Śmierć była blisko... Lenito... Kirian... Rocki... Kamerio... Mamo...


- Stampede, co po polsku oznacza popłoch...




CDN

czwartek, 18 października 2012

Nakryta

Kirian
  Tego dnia spodziewałam się już wszystkiego. Słońce nareszcie lekko mnie rozgrzało. Ewellu powiedziała że musi odpocząć przez kilka dni. Armena zaczęła bardzo często gdzieś znikać. Normalnie mogłam ją znaleźć nad rzeką, przy drzewie snów, lub w sali medytacji. Teraz nie dość że nie było jej w tych miejscach to jeszcze w ogóle w dolinie. Chyba że śledziła mnie, bądź przede mną uciekała. Raczej gdzieś poszła. Siedziałam tuż obok wejścia. To dziwne, ale nigdy w życiu nie wychodziłam przez nie. Czułam że dolina to całe moje samotne życie. Być może poczuła bym się lepiej nie siedząc przy wspomnieniach porzucenia mnie, ale wiedziałam że to mój dom. Nagle zauważyłam trzy błękitne ogony w gęstwinie po drugiej stronie, nie trudno było się domyślić kto to. Ostrożnie wystawiłam łapę za wejście i pognałam za znikającymi ogonami. Zobaczyłam swoją siostrę wtuloną w trawę. Patrzyła przed siebie, jakby kogoś śledziła lub obserwowała. Wdrapałam się na drzewo rosnące w pobliżu. Na polanie był wilk. Ćwiczył jakiś nie znajomy mi żywioł. Był skrzydlaty i czarny.
- jego obserwuje?- zapytałam po cichu sama siebie. Armena chyba coś usłyszała. Podniosła pysk i rozejrzała się niespokojna. Gałąź pode mną załamała się gwałtownie, ale nie upadłam na ziemię. Przytrzymała mnie wodnista dłoń. Zrozumiałam że mnie zauważyła. Przyciągnęła obok i uciszyła. Nagle do wilka podeszła wilczyca. Moja siostra miała ogniste, dziwne oczy.
- nie wierzę.- szepnęłam patrząc na nią. - ty jesteś zazdrosna!
- Ciii.- uciszyła mnie.- nie jestem zazdrosna Kirian!- warknęła. Wilk z polany odszedł. Wilczyca została. Armena nagle podniosła się i zaatakowała ją. Wyskoczyłam za nią i próbowałam powstrzymać, ale była okropnie silna i wściekła. Nigdy nie była w takim stanie chyba że o czymś nie wiem.
- Armena!- krzyczałam. Nieznajoma piszczała.
- Zostaw mnie bestio!- wołała. - Pomocy!- moja siostra jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uspokoiła się. Jednak wciąż trzymała ją w pazurach.
- Kim jesteś?- warknęła na nią. Tamta jednak zapłakała.
- Dlaczego to robisz?- zapytała. Wiedziałam. Była zazdrosna o czarnego wilka.
- Kim jesteś?- ostrzej zapytała moja siostra. Odsunęłam jej łapę.
- Nie rób tego.- poprosiłam. Spojrzała na mnie.
- Nie przestanę do póki ona nie od powie.
- Dobra!- pisnęła tamta.- wygrałaś! Jestem Hiara z watahy GOLD SUN!!- Armena nagle znieruchomiała. Jakby została mocno zaatakowana, opadła na ziemię. Hiara wyswobodziła sie z pod jej łap. Armena leżała z szeroko otwartymi oczami. Płakała, była przerażona i jej kolor stał się inny. Ogony nagle zrosły się. Wyglądała dziko. Była żółta, miała więcej futra.
- Dlatego mi nie powiedział. Chce wojny to będzie ją miał!- warknęła i pognała do doliny.

- Hiara

- zmieniona Armena


CDN

wtorek, 16 października 2012

Wielkie plany część 2- Nieznajomy

Armena
  Wilk na którego napadłam zwijał się z bólu. Miał krwawiące rany po moich pazurach. Skrzywdziłam go. Patrzył na mnie bolącym i zawistnym wzrokiem. Coś się we mnie przełamało i postanowiłam mu pomóc. Pomocy uczyłam się od Lenity. Dużo już na ten temat wiedziała. Wystarczyło mi trochę wody, liście i niebieskie kwiaty. Zabandażowałam mu dwie łapy. Zawył. Był nawet niezły jak na obcego wilka. Miał skrzydła, czarne, mocne i pierzaste. Gdy dotknęłam ich były takie ciepłe i miękkie. Miałam ochotę się w nie wtulić. Cały był czarny, z białymi plamkami gdzieniegdzie. Zamknął oczy.
- Kim jesteś?- zapytałam nagle podnosząc się. Spojrzał na mnie jakbym pytała o jakieś nie stworzone rzeczy.
-Jestem Soari. Samiec beta pobliskiej watahy. Myślałem, że skoro jestem na swoim terenie to...- nagle zawył z bólu. Naj wyraźniej rany nie zamierzały się zagoić. Oparłam mu łapę na ramieniu.
- Przepraszam.- wyszeptałam przepraszającym tonem. Złagodniał nagle.
- A ty skąd jesteś?- zapytał nagle. Westchnęłam.
- Jestem z doliny Saturna. Z watahy Saturn Wolf.- oznajmiłam zmieszana. Położył swoją łapę na mojej. Poczułam ciepło jego ciała. Zadrżałam. Poza doliną było o'wiele chłodniej. Okrył mnie swoimi skrzydłami. Uśmiechnął się.
- A jak ci na imię? - zapytał wyczekująco. Speszyłam się. Zapomniałam się przecież przedstawić. Spojrzałam mu prosto w oczy. Były zielone.
- Armena.- Odkręcił głowę w drugą stronę. Jakbym go zawiodła.- Czy coś się stało?- zdziwiłam się. Pokręcił głową przecząco. Widziałam że jakby coś mu się przypomniało.
- Muszę już chyba iść.- powiedział w końcu i wstał. Zrobiłam to samo.
- Powiedz chociaż jaka wataha jest w pobliżu.- poprosiłam. Chyba nie zależało mu na tym żeby od powiedzieć. Wskoczył w krzaki. Krzyknęłam za nim. Wychylił się.
- Lepiej będzie jeśli nie będziesz tego wiedziała. -Powiedział i zniknął w gęstwinie. Powietrze było suche i nieprzyjemne. Wróciłam do jaskini. Czekała tam na mnie Rocki. Uśmiechnęła się i wstała.
- Gdzie byłaś?- zapytała. Zauważyła kilka gałązek wplecionych w moje futro.
- Na polowaniu.- skłamałam. W rzeczywistości wciąż byłam głodna. Wilczyca spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Na pewno?- zapytała po raz kolejny. Spuściłam łeb.
- Nie- poddałam się.- Byłam w lesie poza doliną. Jest tam jakaś inna wataha. Tylko jeszcze nie wiem jaka.
- Naprawdę? To fanta stycznie! Może będziemy mieli sojuszników!- zażartowała. Wiedziałam jednak że Soari chciał coś przede mną ukryć. Coś ważnego. Być może nasze watahy nie mają sobie pisane pozostać w pokoju?

- Soari, wilk z lasu poza doliną
Wataha- nieznana
Wiek- nieznany
moc- nieznana

poniedziałek, 15 października 2012

Wielkie plany część 1

Armena
Kilka dni siedziałam nad księgami magii. Nareszcie miałam na to czas. Po tym jak znalazłam kogoś kto zająłby się moją siostrą. Ewellu wykazywał duże chęci do zajmowania się nauką. Przejrzałam treści na temat wody, specjalne ruchy i zaklęcia. Dowiedziałam się również wiele rzeczy na temat naszych wisiorków i następujących kolorów:
niebieski- woda
czerwony- ogień
fioletowy- czas
zielony- natura
biały- powietrze
różowy- miłość
żółty- mądrość ludzka.
przy ostatnim kolorze się zatrzymałam. Czyżby ludzie mieli z nami coś wspólnego. Czytałam dalej. Przejrzałam strony magii natury, których było sporo, ze względu na eliksiry i takie tam. Było napisane że wilki mocy wody zbierają się co roku na spotkaniu na górze Wello. To tam chciałam się teraz udać. Według księgi miało to zdarzyć się w 60 pełnię od ostatniego. Zdziwiłam się bo było to akurat następnego dnia. Kirian i Rocka nie powinny nic na ten temat wiedzieć, ale Lenicie i Kamerii wypadało powiedzieć. Odłożyłam więc zwoje, księgi i pergaminy. Wyszłam na świeże powietrze. Osmalone pnie drzew i spalona trawa okropnie wyglądały. Lenita siedziała nad księgami, by to wszystko naprawić. Smok i moja siostra zajmowali prawie całą łąkę. Kameria i Rocka siedziały w jaskini. Postanowiłam je uprzedzić.
- Lenita! Kameria!- krzyknęłam. Oderwały sie od swoich czynności i spojrzały na mnie. Przywołałam je łapą. Podeszły.
- Tak?- zapytały.
- Czytałam dzisiaj dużo. Podobno w 60 pełnię od zanotowanego ostatniego spotkania wody jest następne. Ono jest jutro. Chciałam zapytać czy nie zechciałybyście iść ze mną. Oczywiście mogłam pomylić się w obliczeniach.- oznajmiłam. Zastanawiały się chwilkę.
- Możemy iść. To pewnie jakieś nudne zebranie tak?- zapytała Lenita. zamyśliłam się. W zwojach nie było mowy na temat rodzaju spotkania.
- Sądzę że to właśnie wypadało by sprawdzić. Woda jest jednym z ciekawszych żywiołów. Może szykują się jakieś pokazy umiejętności.- mówiłam dalej.
- Zgoda. Idziemy prawda? czy to daleko?- zapytała Kameria.
- Myślę że Ewellu powinien wiedzieć. Może nam pomóc. To na górze Wello.- tak nasza rozmowa się zakończyła. Oznajmiłam że idę sie przejść i wyszłam na zewnątrz doliny. Było tam bardziej wietrznie. Woda była niespokojna. Zwierzęta żyły w strachu. Gdy szłam ptaki uciekały, a sarny i zające z piskiem uciekały w krzaki. Prawdą jest że nimi sie żywiliśmy, ale nie do przesady. Ktoś musiał ich tutaj nieźle prze straszyć. Szłam długo, aż w końcu  zauważyłam coś małego szarego i futrzastego. Na ten widok zaburczało mi w brzuchu. Smakołyk zaszeleścił w krzakach. Rzuciłam się na niego z niesamowitą zwinnością i prędkością. Mniemałam oczywiście że zastanę tam uszatego mieszkańca lasu, zająca. Wbiłam pazury, ale poczułam że strasznie sie pomyliłam. Wilk którego miałam pod pazurami wył z bólu. Od razu odskoczyłam.
CDN w części 2

niedziela, 14 października 2012

Gorące spotkanie część 2

Kirian
  Gdy Armena wysłała mnie do sali medytacji spotkałam tam Rocke. Rozmawiałyśmy, wydawała się lekko przejęta smokiem w dolinie. Nagle wpłynęły tam Lenita i Kameria. Opowiedziały że moja siostra została. Niezwłocznie wskoczyłam do wody. Gdy się wynurzałam zobaczyłam jak ta bestia budzi się i atakuje alfę. Krzyczałam. Nie wiem jak to zrobiłam ale zatrzymałam cały świat dookoła siebie. Czas stanął. Podbiegłam do niej. Miała łzy w oczach, czekała na najgorsze. Przesunęłam ją kilka dobrych metrów. Ogień bez ruchu nie wyglądał aż tak strasznie. Minęło dobre pół godziny. Zdążyłam przyjrzeć się uważnie smokowi. Miał dużą bliznę na ogonie. Była w kształcie planety. Nagle znów ujrzałam krążące fioletowe gwiazdeczki nad głową Armeny i smoka. Wycofałam się. Wiedziałam że czas do nas wraca. Podbiegłam do niej. Ogień spalił kilka drzew. Moja siostra, była zaskoczona. Spojrzała na mnie wdzięcznym wzrokiem. Wydobyła znaczną część wody z małego jeziora i oblała nią smoka. Zawarczał. Chciał znów zionąć ogniem, ale nie mógł. Woda stłumiła jego moc. Uniósł skrzydła, gotowy do ucieczki. Armena jednak otuliła go ciepłym szalem wody. Uśmiechnęła się i podeszła do niego. Smok nie mógł się schylić dlatego, wy powiedział jakieś zaklęcie i moja siostra podniosła się na chmurze pary. Szeptała mu coś do ucha, a on słuchał uważnie. Gdy zeszła już na ziemię zapytałam:
- Co się stało?- nie od powiedziała.
- Kirian. Czy nie przeszkadzałoby ci to gdybym mógł uczyć cię?- zapytał smok. Oniemiałam.
- Siostrzyczko. To jest Ewellu. Smok Saturna. Dobrze zna się na mocy czasu, dlatego za proponowałam mu by uczył w naszej watasze. Porozmawiajcie sobie, a ja udam się po całą resztę. Wskoczyła do wody.
- Dlaczego tutaj przyleciałeś?- zapytałam.
- Byłbym zaszczycony, gdybyś mówiła do mnie mistrzu. Czy będzie to odpowiednie?- za proponował. Nieswojo sie poczuła, ale ukłoniłam się przed nim.
- Tak mistrzu.  - wyszeptałam. Opowiedział mi jak to walczył z ludźmi, którzy potraktowali go jego własnym żywiołem. O tym jak urodził się na Saturnie, walczył ze smokiem Jowisza, został kontuzjowany i zajęły się nim niedźwiedzie polarne. Jego historia była wspaniała. Jestem pewna że kiedyś mi ją jeszcze opowie. Ja za to mówiłam reszcie jak to uratowałam siostrę. Las jednak był do połowy spalony. Tak do naszej watahy dołączył Ewellu, Mistrz Ewellu.

sobota, 13 października 2012

Czy to moja matka?

Lenita
Pewnej nocy nie mogłam spać, śniła mi się moja matka, biała wilczyca z niebieskim naszyjnikiem.Nie znałam jej, nie wiem jak ma na imię.Nagle obudziła mnie myśl o tym, że może żyje.Podeszłam do Kamerii, też nie mogła zasnąć.Opowiedziałam jej swój sen, była zmieszana.
-Wiesz co nie wiem co mam ci powiedzieć-widziałam po niej, że coś wie.
Zauważyłam, że jest podobna do wilczycy ze snu.Ten pożar był ponad 2 lata temu.Czy to ona jest moją matką, może ją znała, na pewno coś wie-takie myśli nie dawały mi spać.Byłam za mała by cokolwiek zapamiętać z tego strasznego dnia.Gdy zaczęło świtać opowiedziałam Rocki całą sprawę z matką.
-Może być, że to ona, ale nie pytaj się oto wprost, bo to będzie zbyt dziwne.
-Tak, dobry pomysł.-zaczęłam ćwiczyć magię wody.
Gdy tak ćwiczyłam podeszła do mnie zainteresowana Kameria.
-Masz jakiś żywioł?-zapytała ciekawa.
-Tak, mam ogień, wodę i naturę, ale natury uczę się z ksiąg.
-Ja też mam ogień i wodę.
-Mamy dużo wspólnego-uśmiechnęłam się.
-Znałaś swoich rodziców ja nie-Kameria posmutniała.
-Ja też nie, był pożar jakaś wilczyca mnie przeniosła w bezpieczne miejsce, nie wiem kto to był. Czy miałaś partnera i dzieci?
-Tak miałam, ale był pożar i i-czuła się jakoś niepewnie, czy może otworzyć się na tę wilczycę.
-Kamerio jak nie chcesz to nie mów-przytuliłam ją.
-Mamy naprawdę dużo wspólnego.
Resztę dnia czytałam i ćwiczyłam żywiołu, czułam jakąś więź z tę wilczycą.Pod wieczór podeszła do mnie samica alfa.
-Widzę, że dogadujesz się z innymi-powiedziała z wyniosłością.
-2 lata byłam w różnych watahach i poznałam wiele wilków, ale oni wszyscy byli niemili dla mnie.
-Tak jest w niektórych watahach.
-Masz rację.
Całą noc myślałam o tym czy Kameria jest moją matką.

Gorące spotkanie część 1

Armena
 Był  świetlisty poranek. Przez ostatnie dni dołączyło kilka wilków, dlatego coraz przyjemniej mi było zostawiać ich samych w jaskini. Kirian, zachowywała się tak jakbym była jej nauczyciel ką. Chciałam zostać sama, na kilka dni. Dlatego też ostatni raz wpłynęłam do sali medytacji. Musiałam znaleźć dobrych nauczycieli magii. Tyle nerwów już straciłam przez godzinne siedzenie ucząc się tworzyć tunel. Nie warto było męczyć się dalej. Spakowałam kilka przedmiotów, ostatni raz spojrzałam na wisior ojca.
- Nie zawiodę was- szepnęłam i wskoczyłam z powrotem do jeziora. Wyskoczyłam po drugiej stronie. Czekała tam na mnie Kirian. Nawet na nią nie spojrzałam, tylko poszłam dalej. Wyglądała na zdziwioną.
- zaczekaj! Armena!- krzyknęła za mną. Spuściłam głowę.
- Tak?- zapytałam ze spokojem kogoś kto nigdy w życiu nie był na nikogo zły.
- Gdzie idziesz? Myślałam że trenujesz...- nie powiedziałam jej nic o mojej wędrówce. Z pewnością chciałaby iść ze mną.
- Obiecałam sobie że nie opuszczę doliny... ale muszę poszukać innych do watahy. Nauczycieli magii. Nie mam pojęcia o niektórych zdolnościach wilków z watahy. Na Przykład twoich. Jak to robisz i po kim to masz?- zastygłam nagle. Niebo zasłonił wielki cień. Spojrzałam w górę. Nad wierzchołkami drzew leciał olbrzymi, czarny smok. Pchnęłam siostrę pod jedno z drzew. Tak by nas nie zauważył. Przysiadł na skałach, strącając przy tym kilka wielkich kamieni. Uderzyły obok jaskini. Jak oparzone wyskoczyły z niej Kameria i Lenita. Kameria wzniosła się trochę, ale Lenita pociągnęła ją z powrotem do jaskini, widząc monstrum. Smok rozglądał się po dolinie.
- muszę dobiec do jaskini- szepnęłam- muszę je uratować. Kirian płyń do sali medytacji.- skierował swój wzrok w naszą stronę. Przestałam oddychać, cofnęłyśmy się trochę, aż pod sam pień drzewa. Smok złożył skrzydła, oparł o nie głowę i chyba zasnął. Niepowtarzalna okazja. Podniosłam się i ostrożnie skierowałam do jaskini, która znajdowała się pod nim.
- zaczekaj.- siostra położyła łapę na moim ramieniu.- uważaj na siebie.- pokiwałam głową. Ona wskoczyła do wody, a ja po cichu szłam do wilczyc w potrzasku. Obeszłam osunięte kamienie i wskoczyłam do jaskini.
- Armena- szepnęła Lenita. Siedziały w ciemnym koncie. Podeszłam.
- Czy on tam jeszcze jest?- zapytała Kameria.
- Chyba zasnął. Musimy przedostać się do sali medytacji.- szeptałam.
- Nie byłam tam jeszcze- od powiedziała mi Kameria.
- Nic nie szkodzi. To jest sytuacja bez wyjścia. Przez ostatnie kilka dni zgromadziłam tam zapasy a i słodka woda jest. Możemy tam teraz zamieszkać.
- Twierdzisz że nie opuści naszej doliny?- zapłakała Lenita. Pociągnęłam je obie za sobą. Smok zawarczał, ale chyba nas nie wyczuł. Odskoczyłyśmy.
- Dzięki że po nas przyszłaś.- szepnęły. Uśmiechnęłam się blado ale uciszyłam je. Jeśli miałyśmy się stamtąd wydostać, musiałyśmy być niezauważalne. Przywołałam kilka kropel wody z pobliskiej kałuży. Na wszelki wypadek.
- Ten smok  może ziać ogniem.- uprzedziłam. Na całe szczęście znałam się na wodzie. Wyszłam pierwsza, one za mną. Wciąż spał. Byleby dostać się do zalesionego terenu. Miałam złe przeczucia.
- Teraz będzie trudno. - szepnęłam przy strumieniu. - wskoczcie do niego i płyńcie. Lenita ty wiesz gdzie to jest. Prawda?- tylko pokiwały głową i wskoczyły.
- Armena?- zapytała jeszcze Kameria- Nie płyniesz z nami?
- Postaram się odwrócić jego uwagę w razie co. Wkrótce do was dołączę.- zapewniłam. Odpłynęły. Wcale nie byłam pewna. Ja nigdy w życiu nie walczyłam ze smokiem! Nigdy z nikim nie walczyłam. Nie wliczając w to łowów takich jak na zające czy jelenie. Nagle stanęłam na łamiącą się gałąź. Wielka bestia usłyszała mnie. Podniosła łeb i przewierciła mnie wzrokiem. Poczułam że zaraz mnie zaatakuje. Rozpostarł skrzydła, ogromne i mocne. Sfrunął na ziemie. Mocnymi łapami zgniótł skały. Parsknął gorącym powietrzem. Nie mogłam sie ruszyć. Dlaczego nie poszłam z nimi? Rozejrzałam się w pobliżu był strumień. Smok zawarczał i zionął we mnie ogniem.
- Armena!- usłyszałam pisk. Kirian wyszła z jaskini. Nie mogłam już nic zrobić zamknęłam oczy.

- czarny smok na skałach


CDN. w części 2.

piątek, 12 października 2012

Nowa wilczyca Kameria

Byłam samotnym wilkiem.W końcu wybrałam się na obce mi tereny,niestety były zamieszkane.Przeszłam sie kawałek jednak zauważyłam wilki,schowałam sie za drzewem.Jedna była czarno biała,zaś druga lekko fioletowa.Nie zauważona pobiegłam dalej,jednak przyłapała mnie inna wilczyca.
-hej jestem Armena a ty?-powiedziała,po czym za pytała
-Kameria-od powiedziałam nie ufnym głosem
-należę do watahy Saturn Wolf a ty masz swoje stado?-zapytała
-nie -powiedziałam gotowa już do ucieczki
-może chcesz dołączyć?
Przestałam myśleć o ucieczce.
'hmmm... dołączyć?'-myślałam
-zgoda ale na początek tylko na tydzień by sprawdzić jak jest u was-odparłam nadal niezbyt przekonana,ponieważ nie byłam ufna.
-ile wilków jest w watasze?-zapytałam ciekawa,lecz nadal czujna
-trzy a ty jesteś czwarta-odrzekła Armena
-aha-powiedziałam zamyślona

Tak dołączyłam do watahy.Mam nadzieje że spotkam tu partnera dla siebie.

Magiczny tunel część 2

Kirian
Po  niezwykłym wydarzeniu nad rzeką, koniec końców woda opadła z powrotem. Armena stwierdziła, że musimy odkryć tego przyczynę. Ona chciała by w kółko wszystko odkrywać, rozwiązywać i prostować. W międzyczasie też dołączyła do nas Lenita. Nowa skrzydlata wilczyca. Mogła latać tak samo jak mama. Czasem zastanawiam się dlaczego i ja i Armena odzie dziczyłyśmy lądowe życie po ojcu. Jakby jedna z nas nie mogła dostać skrzydeł. Lenita pokazywała nam jak lata. Nic tylko się zachwycałyśmy. Ale pewnego dnia Armeny, znów nie było rano w jaskini. Domyśliłam się że jest nad strumieniem. Uczyła się robić ten tunel. Ja natomiast czytałam dużo ksiąg znalezionych w sali medytacji. Szczerze powiedziawszy nie wiem jak je tam wniesiono, ale siostra obiecała że zaniesiemy je do naszej jaskini, jak tylko oswobodzi wejście od nadmiaru wody. Tego ranka Lenita czytała jakąś książkę, a Armena siedziała nad strumieniem. Jak zawsze obudziłam się ostatnia.
- Cześć.- powiedziałam ziewając. Lenita uśmiechnęła się i kiwnęła głową pochłonięta w lekturze.
- hej. - powiedziała w końcu zamykając księgę. Podeszła do mnie.
- Dawno się obudziłaś?- spytałam. Pokiwała głową.
- Tak. Wstałam razem ze słońcem.
- Idę do siostry. Idziesz ze mną?
- Mogę iść. O właśnie mówiła, że miała jakiś sen.
- Może być ważny.- powiedziałam i pociągnęłam wilczycę za sobą. Udałyśmy się nad strumień. Z daleka słyszałyśmy pisk radości.
- Kirian! Lenita! Chodźcie tu szybko!- krzyczała. Skakała na brzegu. Podeszłyśmy bliżej.
- Co się stało?- zapytałam. Spojrzała na mnie z dumą.
- Udało mi się!- pisnęła w końcu. Nie chciało mi się wierzyć. Nareszcie.
- Świetnie.- pochwaliła Lenita. Armena jednak posmutniała.
- Jest pewien problem...- wymamrotała.
- jaki?- zdziwiłyśmy się obie.
- Wiem już jak trzeba to zrobić, ale efekt jest nie trwały.- skrzywiła się.- Jakbyś mogła zrobić to co wtedy...- zwróciła się do mnie.
- kiedy to nie byłam ja.- zaprzeczyłam. Choć w tamtej chwili wszystkie gwiazdy nad głową Armeny stały się jednością, tylko na czas w który woda wisiała w powietrzu.
- Myślałam dużo... Właśnie. Śniło mi się duże pole. Byłam tam z tobą siostro. - zatrzymała słowa i spojrzała na niebo.- Leciał mały ptaszek. Zaczął spadać... Spojrzałaś na niego białymi świecącymi oczami. Zatrzymał się w powietrzu. Złapałaś go i uratowałaś.- mówiła głosem pełnym spokoju.
- Piękny czyn.- skomentowałam. Zanurzyłam łapę w wodzie i poprawiłam grzywkę.
- Nie o to mi chodzi.- zdenerwowała sie lekko Armena.
- Spokojnie, jestem pewna że wszystko zrozumie- szepnęła do niej Lenita.
- Możesz zatrzymywać różne rzeczy w powietrzu. To jest twoja moc.- mówiła dalej.
- Kiedy ja nie wiem jak.- zamartwiłam się. Lenita stanęła z boku.
- Jestem pewna ze ci się uda. Wystarczy uwierzyć.- pocieszyła mnie. Po południu tego dnia Armena juz odpoczywała od magii. Ćwiczyłam więcej od niej. Skupiałam myśli na liściach. Jak jakiś spadał patrzyłam na niego tak długo, jak nie wiem co. Nic z tego nie wychodziło. Lenita wspominała coś o nauce magii wody, dlatego Armena nie mogła mi pomóc, bo pisała księgę na temat tej magii. Wśród zapisów w magicznej jaskini nie znalazłyśmy nic na temat wody. Alfa zabroniła mi natomiast czytać na temat mojej mocy zatrzymywania przedmiotów. Zapadł wieczór. Zebrałyśmy się w jaskini. Pierwszy lodowaty deszcz spadł w dolinie Saturna. Jaskinia była strasznie zimna.
- Uhhhh. ale zimno.- dygotała skrzydlata Lenita. Okryła się swoimi skrzydłami.
- fakkktttycznie. Może jednak wypadało by udać się do sali medytacji i nocować tam dzisiaj.- za proponowała alfa.
- W takie zimno wchodzić do wody? Poza tym wiesz że nie potrafimy pływać.- Za protestowałam. W głębi wiedziałam jednak że mogłabym im w tym pomóc.
- To i tak jest dobry pomysł. Pomimo że zmarzniemy w wodzie, zagrzejemy się w sali, a tu marznąć możemy nawet przez całą noc.- Wy powiedziała się nowa wilczyca.
- Och,. Niech wam będzie.- prychnęłam nie wiem czy bardziej z nie zadowolenia czy z zimna. Zaraz potem stałyśmy przy wodzie dygocząc. Alfa popatrzyła na nas i wskoczyła pierwsza. Jej wisiorek w styczności z wodą zamigotał. Będąc we wnętrzu strumienia wydrążyła tunel. W pewnej chwili me oczy ujrzały każdy atom z jakich składał się świat. Zrobiło się jasno, a woda zatrzymała się gwałtownie. Upadłam. Straciłam przytomność. Obudziłam się z samego rana. Byłam w sali medytacji. Armena i Lenita stały nade mną niespokojne.
- Co się stało?- szepnęłam. Obie uśmiechnęły się.
- Kirian! Udało ci się. Opanowałaś to!- krzyknęły obie.
- Nie do końca. To był przypadek.- siostra położyła łapę na moim ramieniu.
- Nie ważne. Wszystko w porządku? Oczy świeciły ci jak w moim śnie. Zaraz po tym jak weszłyśmy tutaj woda opadła.
- W jak najlepszym. Widziałam każdy atom. To było niesamowite.- uśmiechnęłam się, a one to odwzajemniły. Nasza wataha nie dość że mogła zawsze na sobie polegać to na dodatek była dosłownie MAGICZNA.
CDN.

czwartek, 11 października 2012

Jak dołączyłam

od  Lenity

Moi rodzice byli alfami, oni jednak umarli w pożarze.
Oni próbowali mocami zgasić płomienie.Mi i kilku wilkom udało się uciec.Przez kilka miesięcy wałęsałam się od watahy do watahy nikt mnie nie chciał.Pewnego dnia spotkałam niebieską wilczycę o trzech ogonach.
-Przepraszam zgubiłaś się?-zapytała.
-Tak szukam watahy.-mówiłam z nadzieją.
-Możesz dołączyć do mojej, tylko się przedstaw.
-Jestem Lenita, jestem córką alf, oni spłonęli w pożarze.Mam 2,5 roku umiem uzdrawiać, mam księgę o roślinach, jestem magiem ognia.
-Starczy-zaśmiała się-możesz dołączyć u mnie w watasze jestem dopiero ja i Kirian.
-Moge ją poznać?
-Pewnie tylko pójdziemy do jaskini.
-Wiem, że to głupie pytanie, ale dlaczego masz 3 ogony?
-Dużo osób się o to pyta, nie jestem tym zdziwiona. Trzy ogony służą mi do magii. Jednym podnoszę magiczny pył drugim wydobywam
zaklęcia z serca, a trzecim czaruje.
-Niesamowite, to twoja jaskinia?-zapytałam stojąc przed wielką jaskinią.
-Tak, to jest Kirian
-Hej Kirian.-pomachałam jej, ale była zbyt zamyślona.
-To u niej normalne, chodź się połóż, jesteś pewnie zmęczona.
-Dobry pomysł.-Po tych słowach położyła się na wcześniej przygotowanym posłaniu. Ma nadzieję, że ta wataha będzie lepsza od poprzednich.

Magiczny tunel część 1

Armena.
 Ostatnio bardzo wiele dzieje się w mojej "watasze". Nie ważne ile nas będzie, ważne że będziemy. Nawet jeśli jestem to tylko ja i Kirian. Choć nie ukrywam że czasem jest zbyt nudno, aby cokolwiek robić. Przez ostatnie dni usiłowałam skon taktować się z matką. Na marne to jednak poszło, gdyż w kółko śniło mi się pływanie. Koniec końców odnalazłam podwodną jaskinię, w której spędzam najwięcej czasu. Wpadłam na pomysł stworzenia tam sali medytacji. Oczywiście najpierw musiałam sie tego nauczyć. Domyśliłam się również sensu istnienia wisiorków. Dają nam moc. Nie wiem na czym polega zdolność Kirian, ale z pewnością wkrótce się dowiem. Jako że woda jest moim żywiołem, a mojej siostrze ciężko jest nurkować, postanowiłam nauczyć się ' rozstępować wodę' tworząc tunel. Starałam się całe popołudnie, a gdy zalśnił księżyc...
- Armena!!!- usłyszałam wołanie. Odkręciłam się. Byłam cała mokra i lekko zabłocona.
- Tak?- zapytałam Kirian spojrzała rozbawiona.
- Udało ci się?- zapytała.
- A jak myślisz? Pewnie że nie.
- Tak więc znów nocujemy w zimnej jaskini?- przekomarzała się.
- Nic z tego. Siadaj tutaj, a ja poćwiczę jeszcze chwilę. Teraz musi się udać.- skupiłam się uniosłam sporą ilość wody.
- Eh... Ale jest już ciemno.- narzekała. Rozgarnęłam pierwszą warstwę wody. Jedną łapą podtrzymałam ją w powietrzu, drugą wydrążyłam płytki tunel.
- Armena?- odezwała się moja siostra. Chwiałam się od nadmiaru wody. Nie wytrzymałam i wszystko chlusnęło do strumyka.
- Tak?-zapytałam spokojnie, jak starsza siostra. W prawdzie byłam o kilka miesięcy młodsza, ale bardziej doświadczona.
- Władasz wodą. Czy każdy wilk ma jakąś moc?
- To zależy. Odkryłam że to wisiorki dają nam moc. Widzisz dzień przed śmiercią, ojciec był tutaj. Potrafił władać ogniem. Wrócił bez wisiorka. Wtedy nie potrafił się obronić.- załkałam. Ale to była prawda. Gdyby go tutaj nie zostawił, żyłby...
- Tak więc ja również?- zdziwiła się Kirian. Obejrzała liliowy diamencik uczepiony jej szyi. Spojrzałam na nią. Wyglądała tak jakby dostała wytłumaczenie czegoś bardzo dziwnego.
- Czy coś się stało?- zapytałam zmartwiona. Chwilę potem podjęłam się kolejnej próby zawładnięcia wodą.
- Nic....- szepnęła, ale chwilę potem zdecydowała kontynuować.- Kiedy byłam sama, zdawało mi sie że jestem tylko wilkiem... ale gdy cię zobaczyłam, ujrzałam też fioletowe gwiazdy nad twoją głową.- woda zatrzymała się w powietrzu. Opuściłam łapy i spojrzałam na siostrę.
- Ty to zrobiłaś?- zapytałam. Ale ona wzruszyła ramionami. Rozejrzałam się. Nic się nie stało.
CDN. w części 2.

środa, 10 października 2012

Wspomnienie rodziców.

Kirian.
 Moje samotne życie w dolinie Saturna dobiegło końca. Oto wczoraj odnalazłam siostrę.  Po mimo to momentami była bardzo smutna. Zauważyłam, że często siada pod drzewem snów. To ja je tak nazwałam z uwagi że przechodząc koło niego usypia się. Armena jakby chciała się porozumieć z matką. Ja również chciałabym dowiedzieć się dlaczego mnie zostawiła, ale nie znałam jej aż tak długo. Nie wiem jak wygląda. Jedyne co mi po niej zostało- wisiorek. Od kiedy spotkałam swoją siostrę nad jej głową unoszą się fioletowe gwiazdy, nie mam pojęcia co to może znaczyć. Na razie dość o niej.
Rano gdy obudziłam się w jaskini pod piaskową skałą, było jeszcze zimno. Zdecydowanie wolałam zagłębić się w stercie liści w naszym domu niż wychodzić gdzieś. Armeny nie było. Tylko to zadecydowało o tym że muszę wyjść. Mgła opadła. Nie było jej ani na szczycie skarpy, ani pod drzewem snów. Szukałam wszędzie. Nawet nad strumieniem. W końcu, jakby przebłysk światła wynurzył się z pod wody. Spojrzałam w taflę. Ujrzałam światło i zagłębienie w skale pod wodą. Zamierzałam to sprawdzić. Dziwne że nigdy wcześniej nie zauważyłam niektórych rzeczy. Wskoczyłam do strumienia i zanurzyłam się. Powietrza mogło mi starczyć jeszcze na kilka minut. Przepłynęła przez dziurę i wynurzyłam się po drugiej stronie. To było coś niesamowitego! Było bardzo ciepło i przyjemnie. Srebrzyste liany, błękitne kwiaty, mieniący się od gwiazd sufit jaskini i to drzewo. O złocistej korze i turkusowej koronie, z diamentami wśród liści. Przed nim siedziała Armena. Miała opuszczoną głowę wpatrzoną w medalion. Postanowiłam odezwać się.
- Bardzo wcześnie wstałaś.- powiedziałam. Odkręciła się powoli z łzami w oczach.
- Ona mnie tutaj przy prowadziła. -zapłakała. Podeszłam i przytuliłam ją.
- Kto? Mama?
- Tak. Ukazała się w krysztale mojego wisiorka. Wskakiwała do wody. Zrobiłam to samo i odnalazłam to miejsce.
- W ciemności?- zapytałam.
- Tak. Tutaj wewnątrz było jasno. Nie mogłam spać. Wybacz że cię nie obudziłam, ale... Wyglądałaś na bardzo zmęczoną.- przepraszała. Znów odkręciła się w stronę drzewa. Pokazała czerwony wisiorek wrośnięty w pień drzewa.
- Co to?- zdziwiłam się.
- Wisiorek taty. Domyślał się co się stanie i zostawił go tutaj. Żebyśmy o nim pamiętały.- wciąż łkała. Serce mnie kuło. Ona mówiła o naszych rodzicach.
- Jacy byli?
- Wspaniali.- otarła łzy i uśmiechnęła się- Mama była śnieżno biała i skrzydlata, a tata brązowawy, waleczny, odważny poniekąd zwykły wilk. Zginęli w mojej obronie. Zbytnio się odróżniałam...
- Skoro byli tacy dobrzy dlaczego mnie porzucili? Nie spodobałam im się?- głos mi się łamał. Była to jedna rzecz której nie rozumiałam.
- Nie mów tak.- skarciła mnie.- Jesteś ode mnie trochę starsza prawda. Może mieli jakiś zakaz, albo bali się że będzie ci się z nimi źle żyło. Na pewno cie kochali. -pocieszała mnie.
- Chodźmy już dobrze? Musimy coś upolować. Jest ranek.
- Zgoda.- wstała. Później siedziałyśmy w jaskini i jadłyśmy smakowite zające. Po mimo tego że obie sobie żartowałyśmy, obie rozmyślałyśmy o rodzicach. Po co mama pokazała nam podwodną jaskinię? Czy naprawdę mnie kochali?
mama, której nigdy nie widziałam...


i ojciec...
CDN.

wtorek, 9 października 2012

Zmiana

 Życie wilków od teraz opisywane będzie w pierwszej osobie liczby pojedynczej czyli np. ja byłam, robiłam.

Nowa...

 Jasne słońce zajrzało do doliny Saturna. Malowniczy krajobraz lecących ptaków ucieszył by każde oko, ale jedyna wilczyca zamierz kująca dolinę spała. To był ten sam sen, o matce i ojcu, który miała zeszłego popołudnia. Tym razem wilczyca idąca obok też była małym dzieckiem. Zimny, mocny wiatr złamał gałąź kilka metrów od niej. Obudziła się. Uświadomiła sobie, że zgubiła wisiorek. Przeszukał wszystkie kępy liści, zajrzała pod każdy kamień i wdrapała się na każde drzewo w pobliżu. Nie było ani śladu zguby. W końcu wyczerpana i bardzo smutna udała się nad strumień. Ułożyła miękkie posłanie z wody, ułożyła się na nim i zaczęła czarować. Układała wodne kształty przypominające rodzinę wilków. Kochającą się rodzinę... Brakowało jej tego. Nagle postacie wymknęły się z pod kontroli. Skrzydlata matka narodziła drugiego wilka, najprawdopodobniej tego samego, którego układała na stercie liści w odbiciu wisiorka. Zostawiła swoje dziecko w lesie, samotne i bezbronne, po czym uciekła. Woda mocno opadła do jeziora.
- Ja mam siostrę!- szepnęła zdumiona. Jakby Lorajn, jej matka chciała uświadomić jej to od samego początku.- To jej łapa była w tym śnie... Mamo... czy ona żyje? Czy mogę ją odnaleźć?- ta wiadomość uczyniła ją szczęśliwą. Nagle usłyszała trzask łamanych gałęzi i warczenie. Zeskoczyła z posłania i przygotowała się do ataku. Zobaczyła lśniące oczy w ciemności krzaków i od razu rzuciła się w tę stronę. Wy turlały się dwa wilki Armena i nieznajoma odrobinę mniejsza.
- Zostaw mnie!- pisnęła wilczyca. Alfa wstała uwalniając ją spod mocnych pazurów. Przyjrzała jej się. Tamta była  biała, z fioletowymi plamami na całym ciele.
- Kim jesteś i co tutaj robisz?- warknęła Armena.
- Jestem Kirian. Mieszkam w tej dolinie od dziecka.- wykrztusiła.
- Jest tutaj jakaś wataha?
- Nie. Zostałam tuta porzucona. Jako szczenię.
- Ty... ja.... Mamo!- krzyknęła w stronę nieba.- czy to naprawdę ona, czy to ona?- zerwała się wiatr i nagle zalśnił liliowy wisiorek na szyii Kirian, a wodna ręka wynurzyła się z jeziora podając alfie jej naszyjnik od matki.
- Czy my jesteśmy?- Nowa spojrzała na oba.
- Siostrami.- dokończyła z łzami w oczach błękitna wilczyca. I wtedy dwa wisiorki sczepiły się ukazując je dwie w rodzinnym uścisku.
 CDN.

Tajemniczy sen...

Armena, młoda alfa jedno osobowej watahy bez nazwy, siedziała zamyślona na szczycie piaskowej skarpy. Od zawsze obserwowała niektóre wilki. Ich wyniosłe życie było dla osoby trzeciej tak proste i beztroskie. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Jej nie szło to tak dobrze. Całe poprzednie popołudnie spędziła na przeczesywaniu całej doliny Saturna. Gdy dotarła do lekko błękitnawego drzewa, zawiało ją i usnęła... Obudziła się wieczorem. Zaraz potem udała się na szczyt skarpy. Rozmyślała długo. Zaszło słońce i nagle przypomniał jej się sen, który miała pod tamtym drzewem.
,, W śnie przechadzała się drogą jako dziecko. Z jednej strony miała swoją matkę i ojca, a z drugiej nieznajomą wilczycę. Nagle zatrzymała się i spojrzała na rodziców. Spowił ich mrok, a oni zostali wciągnięci w otchłań. Skrzydlata matka w ostatniej chwili oddała jej swój wisiorek. Gdy malutka Armena zapłakała, jej ramienia dotknęła czyjaś miękka łapka. Niestety nie wiedziała czyja, gdyż obudziła się..."
 W blasku zachodu sen malował się inaczej. Wspomnienia powróciły. Była ona świadkiem śmierci rodziców, którzy zostali zagryzieni przez samca i samicę alfa watahy  Gold Sun. Bezlitosnych zabójców. Zrobiło się ciemno. Wilczyca zeskoczyła na ziemię. Postanowiła się zdrzemnąć. Rozmyślania choć krótkie, wyczerpały ją całkowicie. Poza tym chciała za wszelką cenę dowiedzieć się do kogo należy ta łapa. Szum liści był kojący. Alfa ułożyła się wygodnie pod liśćmi błękitnego drzewa, ale nie mogła zasnąć. Jej wisiorek zalśnił. Zdjęła go i dokładnie obejrzała. Wtedy stała się rzecz niesamowita! Ujrzała w nim oblicze matki, która układa zawiniątko na kępie liści, ale nie była to sama Armena. Szczeniątko miało biało fioletową sierść i przede wszystkim jeden ogon. Zagadka snu zaczęła się rozszerzać. Wilczyca zastanawiała się dogłębnie, aż w końcu... zawiał silny wiatr, a ona usnęła.
CDN.

niedziela, 7 października 2012

Armena i jej początki


Armena i jej początki...
 Dnia siudmego października niebieska wilczyca Armena, siedząc w jaskini należącej do watahy Gold Sun, zdała sobie sprawę że nie jest im do niczego potrzebna. Samiec i samica alfa dawno temu zamordowali jej rodziców, bez niczyjej wiedzy. tylko ona o tym wiedziała, ale gdy zapragnęła komuś o tym powiedzieć zagrozili że z nią zrobią to samo. Nikt w watasze jej nie lubił. Dlatego też gdy stała się pełnoletnia opuściła ją. Wędrowała miesiącami, aż w końcu zakończyła wędrowne życie i osiadła w odgrodzonej od reszty świata dolinie Saturna. Zapatrzyła się w strumień płynący z prawej strony od wejścia. Zrozumiała że jest stworzona po to by stać się alfą i nauczać inne wilki daru o którym już wiele wiedziała- mocy wody. I tak zafascynowana nowym miejscem została.
   CDN.

Zaczynamy!

Czy chcesz dołączyć do mojej watahy Saturn Wolf? Nic prostszego! Wystarczy że napiszesz do mnie, albo po informujesz mnie na moim koncie na howrse.pl katara11yue. W wiadomości napisz mi imię, moc, wiek, płeć oraz wyślij mi zdjęcie wilka.    Dołącz żeby było mi łatwiej!