niedziela, 21 października 2012

Podejść wilka

Armena.
 Byłam bardzo smutna, ale i zarazem wściekła. Sama przed sobą nie chciałam się przyznać, że spodobał mi się Soari. Był przecież z watahy Gold Sun. Może raczej Hira była ale on raczej też. Nie mogłam powiedzieć że mnie oszukał, bo przecież nic nie mówił. Czego mógł ode mnie chcieć. Jedno było pewne, to nie były szlachetne zamiary. Dłużej nie mogłam siedzieć w niepewności. Musiałam z nim porozmawiać. Tylko co powiedzieć? ' cześć. śledziłem cię wczoraj i napadłam na twoją koleżankę. Wyciągnęłam od niej że jesteś z watahy Gold Sun. Możesz mi powiedzieć dlaczego mnie nie uprzedziłeś?' Jakby to zabrzmiało. Przecież i tak na pewno nienawidziła mnie cała wataha Hiry. Nie będę błagać o przebaczenie. Nie to nie. Chciałam być uprzejma, mógł mówić od razu.
Wyszłam z doliny i udałam się w stronę polany. Gdy znajdowałam się na terenie watahy Saturn Wolf wyglądałam normalnie, ale po przekroczeniu 'granicy' zmieniałam się w żółtą wilczycę. On tam był. Siedział z głową opartą o drzewo. Bardzo przygnębiony. Pomyślałam że pewnie mnie nie pozna, więc podeszłam.
- Przepraszam..- odchrząknęłam. Odwrócił się.
- Tak?- zapytał.
- Jestem Wierra.- Skłamałam. Pamiętałam że znałam takiego wilka.- Przechodziłam i zgubiłam się. Nie mógłbyś mi wskazać drogi?- obejrzał mnie jakby skądś kojarzył, ale po chwili powiedział:
- Drogi dokąd? Z jakiej watahy pochodzisz?
- Eee..,- pragnęłam szybko coś wymyślić, ale nie było to rzeczą prostą.- Z watahy... Skrzydełko.- wypaliłam patrząc na jego wspaniałe, duże, mocne, czarne skrzydła. Zamachał nimi.
- Przykro mi nie widziałem takiej watahy. Jestem z Gold Sun. Możesz zostać u nas przez jakiś czas...- za proponował. Stwierdziłam jednak że jest to bardzo zły pomysł.
- Nie... Zaoferowała mi to już wataha Saturn Wolf.- uśmiechnęłam się chytrze. Miałam pewien pomysł...
- Saturn Wolf? To... jest tam za górą prawda? W dolinie Saturna?- uprzednio nie chciał mi przecież uwierzyć! Nie do wiary...
- Tak. Czy coś się stało?
- Nie. Moja wataha przez przypadek się o tym dowiedziała i chcą wojny... to wszystko przez Hire! Była zraniona, ale jestem pewien że nie były to złe zamiary.- poczułam że mnie nakrył, ale na dość wyglądał reali stycznie, tak reali stycznie że mogłabym się nabrać. Nagle usłyszałam szmer. Z krzaków wyszła wilczyca. Nie chciało mi się wierzyć! TO była zabójczyni moich rodziców, alfa Gold Sun, Stampede.
- Soari! Soari!- wołała. Wilk odkręcił się momentalnie.
-  Tak? Mamo?- MAMO?! Była jego matką?! To znaczy że on jest moim wrogiem. Wrogiem moim i całej watahy.
- Kochanie... Kim jest ta wilczyca?- zapytała. Była do przesady miła. Jej futro od ostatniego razu lekko poszarzało, ale wciąż miała nienawiść w oczach, ten nieuleczalny niepokój.
- Nazywam się Wierra.- uśmiechnęłam się. Przeszyła mnie wzrokiem.
- Soari skąd jest ta wilczyca?- zachowywała się tak jakbym nie istniała.
- Eee.. no tego... zabłądziła... pytała o drogę.- jąkał się.
- Przybyłam w odwiedziny do Hiry. Jestem jej daleką krewną.- po raz kolejny kłamała. Stampede zwątpiła w to i przygotowała się do ataku. Zrozumiałam że muszę uciekać. Postanowiłam się jednak bronić. Wykonałam ruchy wody by wyczarować wodnego obrońcę. Jednak nic się nie stało. Moje aktualne wcielenie nie radziło sobie z moją mocą. Musiałam przemienić się w Armenę. I tak też zrobiłam. W tym momencie Soariemu opadła szczęka, ale jego matka miała na twarzy wyraźny gniew.
- Ty! Mała potomkini Lorajn! Wścibska mała. Czego chciałaś? Poznać prawdę? TO masz! Oni zabili moją Szite! Moją malutką córeczkę!- warczała. Popłynęło jej kilka łez po czym rzuciła się na mnie. Nie miała litości. Soari próbował ją powstrzymać, ale bez skutecznie.  Prawie mnie zabiła, z pewnością tak też myślała. Byłam nieprzytomna. Alfa Saturn Wolf... jakby miała umrzeć, nigdy nie stworzyłaby watahy... Ale byłam tylko wilkiem... nie mogłam przewidzieć... Śmierć była blisko... Lenito... Kirian... Rocki... Kamerio... Mamo...


- Stampede, co po polsku oznacza popłoch...




CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz