środa, 10 października 2012

Wspomnienie rodziców.

Kirian.
 Moje samotne życie w dolinie Saturna dobiegło końca. Oto wczoraj odnalazłam siostrę.  Po mimo to momentami była bardzo smutna. Zauważyłam, że często siada pod drzewem snów. To ja je tak nazwałam z uwagi że przechodząc koło niego usypia się. Armena jakby chciała się porozumieć z matką. Ja również chciałabym dowiedzieć się dlaczego mnie zostawiła, ale nie znałam jej aż tak długo. Nie wiem jak wygląda. Jedyne co mi po niej zostało- wisiorek. Od kiedy spotkałam swoją siostrę nad jej głową unoszą się fioletowe gwiazdy, nie mam pojęcia co to może znaczyć. Na razie dość o niej.
Rano gdy obudziłam się w jaskini pod piaskową skałą, było jeszcze zimno. Zdecydowanie wolałam zagłębić się w stercie liści w naszym domu niż wychodzić gdzieś. Armeny nie było. Tylko to zadecydowało o tym że muszę wyjść. Mgła opadła. Nie było jej ani na szczycie skarpy, ani pod drzewem snów. Szukałam wszędzie. Nawet nad strumieniem. W końcu, jakby przebłysk światła wynurzył się z pod wody. Spojrzałam w taflę. Ujrzałam światło i zagłębienie w skale pod wodą. Zamierzałam to sprawdzić. Dziwne że nigdy wcześniej nie zauważyłam niektórych rzeczy. Wskoczyłam do strumienia i zanurzyłam się. Powietrza mogło mi starczyć jeszcze na kilka minut. Przepłynęła przez dziurę i wynurzyłam się po drugiej stronie. To było coś niesamowitego! Było bardzo ciepło i przyjemnie. Srebrzyste liany, błękitne kwiaty, mieniący się od gwiazd sufit jaskini i to drzewo. O złocistej korze i turkusowej koronie, z diamentami wśród liści. Przed nim siedziała Armena. Miała opuszczoną głowę wpatrzoną w medalion. Postanowiłam odezwać się.
- Bardzo wcześnie wstałaś.- powiedziałam. Odkręciła się powoli z łzami w oczach.
- Ona mnie tutaj przy prowadziła. -zapłakała. Podeszłam i przytuliłam ją.
- Kto? Mama?
- Tak. Ukazała się w krysztale mojego wisiorka. Wskakiwała do wody. Zrobiłam to samo i odnalazłam to miejsce.
- W ciemności?- zapytałam.
- Tak. Tutaj wewnątrz było jasno. Nie mogłam spać. Wybacz że cię nie obudziłam, ale... Wyglądałaś na bardzo zmęczoną.- przepraszała. Znów odkręciła się w stronę drzewa. Pokazała czerwony wisiorek wrośnięty w pień drzewa.
- Co to?- zdziwiłam się.
- Wisiorek taty. Domyślał się co się stanie i zostawił go tutaj. Żebyśmy o nim pamiętały.- wciąż łkała. Serce mnie kuło. Ona mówiła o naszych rodzicach.
- Jacy byli?
- Wspaniali.- otarła łzy i uśmiechnęła się- Mama była śnieżno biała i skrzydlata, a tata brązowawy, waleczny, odważny poniekąd zwykły wilk. Zginęli w mojej obronie. Zbytnio się odróżniałam...
- Skoro byli tacy dobrzy dlaczego mnie porzucili? Nie spodobałam im się?- głos mi się łamał. Była to jedna rzecz której nie rozumiałam.
- Nie mów tak.- skarciła mnie.- Jesteś ode mnie trochę starsza prawda. Może mieli jakiś zakaz, albo bali się że będzie ci się z nimi źle żyło. Na pewno cie kochali. -pocieszała mnie.
- Chodźmy już dobrze? Musimy coś upolować. Jest ranek.
- Zgoda.- wstała. Później siedziałyśmy w jaskini i jadłyśmy smakowite zające. Po mimo tego że obie sobie żartowałyśmy, obie rozmyślałyśmy o rodzicach. Po co mama pokazała nam podwodną jaskinię? Czy naprawdę mnie kochali?
mama, której nigdy nie widziałam...


i ojciec...
CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz